Chmielnicki, będący do 1954 roku Płoskirowem, to spore ukraińskie miasto leżące 230 kilometrów od polsko-ukraińskiej granicy, gdzie prężenie działa blisko dziesięciotysięczna Polonia.
Płoskirów był jednym z ważniejszych miast kresowych I Rzeczpospolitej. Po rozbiorach znalazł się w zaborze rosyjskim. Wszystko miała zmienić I wojna światowa i jej następstwa. Na konferencji w Wersalu Dmowski postulował przyłączenie Płoskirowa jako obszaru z przeważającą ludnością polską do II Rzeczpospolitej, jednak wojna polsko-bolszewicka pokrzyżowała te plany i miasto znalazło się ok. 40 km od granicy, po stronie ZSRR.
Nie przeszkodziło to jednak rozwijać się miejscowym Polakom, którzy od początku XX wieku, pod wodzą księdza Kazimierza Nosalewskiego (wycofał się wraz z wojskiem polskim w 1920 roku), a następnie kolejnych duchownych, prężnie rozwijali kulturowo-społeczne życie miasta.
Sytuacja zmieniła się w latach trzydziestych, gdy za sprawą kaprysu Stalina ludność polska stała się elementem niepożądanym.
Rozpoczął się trudny do wyobrażenia terror. Ludzi deportowano, rozstrzeliwano na miejscu, a nawet zamurowywano żywcem w piwnicach! Zdziesiątkowana ludność polska zdołała jednak przetrwać okres ZSRR i rozpocząć narodowe odrodzenie w przemianowanym w 1954 roku na Chmielnicki mieście, znajdującym się pod administracją już nie ZSRR, a od 1991 roku państwa ukraińskiego.
Oprócz skupienia się na sprawach kulturowo-duchowych, tym razem postanowiono też zwrócić uwagę na sport. W ten sposób w 2007 roku powstał klub Polonia Chmielnicki.
Wszystko odbyło się z inicjatywy grupy Polaków, którzy w 2007 roku odrodzili po 15 latach miejski związek Polaków w m. Chmielnicki, na papierkach organizacja istniała, ale nic w ogóle nie robiła, tylko własne interesiki kilku osób – relacjonuje jeden z ojców drużyny Roman Medlakowski, który od początku jest też prezesem klubu. Pozostałe osoby, które walnie przyczyniły się do powstania klubu to Walery Medlakowski, Walery Szkolar oraz Stanisław Dermanowski
Powstanie klubu ogłoszono 10 listopada 2008 roku, podczas uroczystości z okazji Dnia Niepodległości. Wtedy formalnie podjął swą działalność. Życie klubu nie jest różowe – od początku swego istnienia boryka się z kłopotami finansowymi.
Początkowo utrzymywany był ze składek związku Polaków miasta Chmielnicki (w mieście działa jeszcze pięć innych związków, ale ich działalność lepiej przemilczeć), a obecnie, jak mówią w klubie, z tego, co sobie wyprosi. Z tym też bywa różnie.
– Ostatnio na rok dostaliśmy od konsulatu 450 euro, co wystarczyło na 2 komplety strojów – wzdycha Roman Medlakowski. Nie popisali się też polscy hurtownicy. Na list wysłany do 35 hurtowni z prośbą o nawet symboliczne wsparcie, nie raczyła odpisać żadna.
Kłopoty finansowe nie idą w parze wynikami sportowymi. Tutaj zespół ma się czym chwalić. Drużyny zarówno juniorskie jak i seniorskie często biorą udział w rozmaitych turniejach, godnie reprezentując swoje miasto zarówno w kraju, jak i za granicą.
Pierwsza drużyna spisuje się wręcz znakomicie i po dwóch sezonach wywalczyła awans do 3 (w kolejności 4) ligi ukraińskiej, „jednak ze względów finansowych nie przystąpi do rozgrywek na wyższym szczeblu” – twierdzi kierownik drużyny.
Polonia gra też w lidze miejskiej i halowej. Dwa razy z rzędu wygrała turniej mniejszości narodowych obwodu Chmielnickiego, czym ucieszyła nie tylko miejscowych Polaków, ale również Ukraińców, z którymi od dawna stosunki układają się na zasadach dobrosąsiedzkich (być może dlatego, że w czasach ZSRR ludność polska, jak i ukraińska w równym stopniu doświadczyła terroru stalinowskiego). Dlatego też ukraińscy sąsiedzi kibicowali Polakom jako swoim, gdy Polonia Chmielnicki rozgrywała mecz np. z drużyną z Azerbejdżanu.
Może więc warto zainteresować się i wesprzeć tę kresową drużynę, bo być może właśnie tam, a nie gdzieś na boiskach we Francji, biegają przyszli reprezentanci Polski.
Michał Gackowski